Projekt młodość – bunt, szaleństwo, przewrót… Czy aby na pewno?

Krótka refleksja na temat młodości, jej jasnych i ciemnych stron, połączona z próbą zrozumienia człowieka młodego, poznającego świat wokół siebie.

Młodości! Ty nad poziomy wylatuj! – pisał nasz wielki poeta, Adam Mickiewicz. Kiedy dziś w czasie rozmów z osobami starszymi zadaję pytanie: Jak wyglądał czas waszej młodości?, nieraz słyszę odpowiedź: Oj, to był wspaniały czas! I po chwili krótkiej podróży w przeszłość pytane osoby dodają: Ale to były inne czasy. Młodzież wtedy była inna. Inna, czyli jaka? A może inaczej: Jaka jest dzisiejsza młodzież?

Wystarczy chcieć!

Bardzo denerwuję się wewnętrznie, kiedy słyszę tyle negatywnych opinii i zdań wypowiadanych na temat młodych ludzi. Zgadzam się, że wśród setek otaczających nas młodych ludzi znajdą się i tacy, których wolimy na drodze unikać i kiedy widzimy, że zbliżają się ku nam z naprzeciwka, bezpieczniej jest przejść na drugą stronę ulicy, żeby przypadkiem nic nam się nie stało. Ale wystarczy też chcieć zobaczyć, ile dobra dzieje się wokół nas za sprawą młodzieży. Czasami jest tak, że tym młodym, zagubionym istotom wystarczy poświecić trochę czasu, by zauważyć, że cała zła otoczka to tylko maska zakładana w wyniku przeżywanego czasu buntu.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie!

Kim jestem? Co tutaj robię? Czy jestem potrzebny? Czego chce ode mnie świat? Czy jestem kochany? To tylko kilka z wielu pytań, które pojawiają się w młodym człowieku, kiedy zaczyna mierzyć się z tzw. światem dorosłych. A to starcie nieraz bywa trudne, rodzi wiele napięć i konfliktów. Chyba każdy z nas był tego świadkiem (bądź sam tego doświadczył), czy to z perspektywy bycia młodym człowiekiem, czy też rodzicem, wychowawcą etc. Trzeba przyznać: łatwo nie jest! Również dzisiejszy świat nie ułatwia młodym dorastania. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Idąc szkolnym korytarzem, można zauważyć dziesiątki dzieci, które trzymają w ręku telefony, a które dopiero co rozpoczęły swoją edukację. Co więcej, po ich zaangażowaniu w „komórkowe” zabawy widać, że tego typu sprzętem posługują się już nie od dziś… Do tego wszystkiego obecne niemal wszędzie w różnych postaciach hasło: „Róbta, co chceta” i eliminacja autorytetu starszych oraz jakichkolwiek barier w imię wolności i tolerancji. Pewnie zdawać by się mogło, że przy tym wszystkim nie jest w stanie uchować się jakakolwiek odrobina tego, co nazywamy po prostu dobrem.

Światło w ciemności świeci…

A jednak jest inaczej! Młodzież jest dobra! Pokazaliśmy to np. w czasie ŚDM w Krakowie, pokazujemy to stale. Wystarczy dobrze się rozejrzeć, by zobaczyć całe mnóstwo akcji, których podejmują się młodzi ludzie. Wspólnoty młodzieżowe, duszpasterstwa, wolontariat, akcje społeczne i wiele, wiele innych. Ile to młodych osób niemalże z całej Polski poświęciło swój wakacyjny czas, by stawić się do pomocy w walce ze skutkami nawałnic, które przeszły nad naszymi terenami w połowie sierpnia. Wystarczyło rzucone hasło: „Jedziemy pomóc!” i już następnego dnia rano gromada młodych czekała, by wspólnie ruszyć na pomoc potrzebującym. Potwierdzają to liczne filmiki i zdjęcia na portalach społecznościowych.

Na pewno źli?

Serce rośnie, kiedy się to widzi! Nawet ci „źli” po chwili dłuższej rozmowy, po okazanym zainteresowaniu i uwadze okazują się często być w głębi naprawdę dobrymi osobami. Okazuje się, że maska, którą przywdziewają, jest tylko reakcją obronną na rzeczywistość, w której się znaleźli. To, co przeszli w swoim życiu, staje się racją w pewnym stopniu wręcz usprawiedliwiającą ich zachowanie.

Więc co zrobić?

Po zakończonych praktykach szkolnych przeprowadziłem w trzeciej klasie gimnazjum ankietę, w której zadałem pytanie m.in. o to, co w czasie katechezy jest dla nich najważniejsze? Jaka była odpowiedź? Zdecydowana większość odpowiadała, że najważniejsza jest dla nich możliwość rozmowy i zadawania pytań oraz poważne traktowanie. Wydaje się, że to sprawa oczywista, a jednak nie do końca. Czy chcemy słuchać siebie wzajemnie w życiu? My, młodzi, czy chcemy słuchać i rozmawiać ze starszymi? A starsi, czy pozwalają zadawać sobie pytania i poważnie na nie odpowiadają? Czy traktujemy siebie w życiu na serio? Być może to jest jeden z głównych problemów na linii młodzież-starsi – brak komunikacji?

Z księgi recept

Przypomnijmy, co mówił Papież Franciszek w czasie ŚDM w Krakowie: Rozmawiaj z rodzicami, z osobami starszymi, ale zwłaszcza rozmawiaj z dziadkami. Jasne? Zatem, jeśli chcesz być nadzieją przyszłości, musisz przejąć pochodnię od swojego dziadka i babci. Niewątpliwie to działa w dwie strony, bo żeby młody człowiek mógł przejąć pochodnię, ktoś musi wpierw mu ją podać. To zakłada budowanie relacji, a ta zawsze jest dwustronna.

Ster na młodość!

A na zakończenie oddajmy głos tym, o których tu rozprawiamy – młodym ludziom. Co oni mają nam do powiedzenia o swojej młodości?

Weronika, lat 20

„Dzisiejsza młodzież jest oszukiwana przez telewizję, prasę i często nie wie, co w życiu jest naprawdę ważne. Wtedy zaczyna gubić gdzieś podstawowe wartości”.

Filip, lat 16

„Moja młodość jest dla mnie czasem odkrywania Jezusa i świata, poznawaniem tego, jak bardzo jesteśmy kochani i jak piękny i skomplikowany jest człowiek. Jest też czasem budowania relacji z drugim człowiekiem”.

Marta, lat 22

„Myślę, że młodzi ludzie w dzisiejszym świecie potrzebują dobrego autorytetu, który będzie dla nich świadectwem żywej obecności Boga. Oczekują bliskości drugiego człowieka, docenienia i poczucia świadomości, że są powołani do rzeczy wielkich”.

Łukasz, lat 19

„Jako młody człowiek oczekuję od starszych mądrości, której sam nie posiadam, bo w końcu jestem młody. Oczekuję również wyjścia do nas, młodych, nie oceniania, ale zrozumienia i dialogu, dużo szczerego dialogu”.

Autor: kl. Kamil Ostrowski
Artykuł ukazał się na łamach kleryckiego pisma „Spojrzenia” 4/2017.